Start / Blog / Męski głos w sprawie kłamstw w sieci

Męski głos w sprawie kłamstw w sieci

2013-10-14, 5

Męski głos w sprawie kłamstw

Dzisiaj do tekstu o tym, aby nie kłamać w sieci dodał swój komentarz Bartek, który z zawodu jest informatykiem, a prywatnie sporo randkował w sieci. To dla mnie ważny głos w sprawie randkowania. Po pierwsze dlatego cenny, że męski, a po drugie pokazujący drugą stronę medalu/światłowodu. Dziewczęta – do zastanowienia…

„Kiedyś dużo umawiałem się z laskami przez internet. Chciałem znaleźć jakąś fajną, bo na moim piętrze pracowali sami faceci. Jestem informatykiem i niewiele płci pięknej pojawia się w tym zawodzie. Choć zdarzają się miłe wyjątki.

Piszesz Kasiu tutaj dużo tym, żeby nie kłamać, ale też żeby facetom nie ufać. I ja się zgodzę. Ze mną to było tak. Dziewczyna musiała mi się spodobać ze zdjęcia. Jak wpadała w oko to było już super. Czasami dziewczyny fotek nie zamieszczały, więc je prosiłem o dosłanie na priva. I zwykle dosyłały. Jak miały kiepskie zdjęcie, to choćby nie wiem o czym mi napisały, to już wiedziałem, że nic z tego nie będzie.

Mam osobiście dwie siostry i wiem jakie baby są wrażliwe. Miałem więc taki sposób na nieatrakcyjne babki. Nie dawałem im bana i nie pisałem, że są jakieś brzydkie, tylko pisałem im jakieś kretynizmy. No głupoty zwykłe. Laska myślała, że jestem jakiś walnięty i dawała sobie ze mną spokój. A ja przecież wiem, że jestem spoko gość, tylko mi gościówa nie odpowiadała. Spławiałem ją kretyńskimi tekstami, żeby im przykrości nie robić.

Bartek

Przyznacie dziewczęta, że takich „rycerzy” w sieci może być więcej. Może zatem ci, którzy do was w serwisie randkowym nie napisali lub pisali bzdury byli przystojnymi informatykami, tylko im zdjęcia nie pasowały? Wreszcie rozwiązała się zagadka :-)

Przy okazji tego odkrycia pozdrawiam wszystkie spragnione miłości dziewczęta!

Kasia

Przeczytaj również:

Po pierwsze – nie kłam w sieci

Po pierwsze – nie kłam w sieci

Ściema w Internecie ma krótki kabel.

Czytaj dalej

„Faceci z sieci”

„Faceci z sieci”

Dowcipna opowieść o miłości oraz dokładny przepis na znalezienie przez Internet ukochanego, według jasno sprecyzowanych kryteriów.

Czytaj dalej

Forum - komentarze i opinie:

Autor: linda, Data wysłania: 2013-10-14,

Hihihi A mnie się najbardziej zdjęcie podoba.
Czy to Pan Bartek Rycerz Nasz? Ja tam bym wolała, żeby mnie mężczyźni kłamstwami nie ratowali. Jestem wrażliwa, ale bez przesady. Poza tym, cóż za poświęcenie z tymi kretynizmami. A z drugiej strony może sama zacznę tak robić?

Autor: maga, Data wysłania: 2013-10-15,

Z tymi zdjęciami to śliska sprawa. Po pierwsze nie wiesz, do czego ktoś ich użyje. Po drugie, zdjęcie można podstawić, a potem grać głupa, że się schudło, utyło bądź przefarbowało. Po trzecie, są osoby, które na zdjęciu wychodzą tak sobie, a w realu są pełne wdzięku. Sugerowanie się zdjęciami uważam za nietrafione. Sama zdjęć swoich raczej nie zamieszczam i nie udostępniam. Jak komuś nie pasuje? Trudno. Podobnie jak Jurek, jeden z bohaterów książki "Faceci z sieci" preferuję szybką konfrontację. Pierwsza herbata i już mniej więcej wiesz z kim masz do czynienia. Jak na razie przyznam, nie spotkałam Tego Jedynego, ale się nie poddaję. Wszak szukanie miłości to ciężka praca. A tak pokrótce, oto na jakie typy się natknęłam. Przedstawię tylko niektórych:) Uwaga, częściowo będę okrutna!

1)TYP: Snob z nadętym ego
Pisanie z nim przypominało intelektualną rozgrywkę, co samo w sobie było dość zabawne i wymagało pewnych mózgowych wygibasów. W końcu zostałam zaproszona na spotkanie. Jako że w tym dniu brałam udział w ekokonferencji (interesuję się ekologią teoretycznie i praktycznie) i pojechałam na nią na rowerze, byłam odziana sportowo, aczkolwiek schludnie. Delikwent przybył zaś na spotkanie odziany wykwintnie i elegancko. Poszliśmy do wykwintnej restauracji, bo jakże inaczej. Ja czułam się swobodnie, albowiem konwenanse są po to, aby je łamać, ale mój interlokutor troszkę był najwyraźniej zażenowany moim swobodnym wyglądem, więc wybierając stolik upchnął nas w ciemnym kącie.
- Hmmm - pomyślałam - a więc to takie...buty...
Dalsza część konwersacji potwierdziła moje przypuszczenia. Rozmówca roztoczył przede mną cudowne wizje swojej osoby oraz oglądanych filmów (oczywiście kino tylko ambitne, żaden tam chłam dla motłochu), wyniosłych lektur i innych ekskluzywnych przyjemności, które uprawia. Słuchałam tego i czekałam na dogodny moment.
- A jaki ty film ostatnio oglądałaś? - zadał mi pytanie i tu przydarzyła się okazja do wbicia szpilki w balon.
- Ja? Listy do M...
- A to czyje?
- A to taka komedia romantyczna. Lekka, wzruszająca i dość przyjemna. Nawet raz się popłakałam.
Trzeba przyznać, że opadła mu szczęka, ale zaraz potem spojrzał na mnie z lekkim niesmakiem. Spodziewał się wyżyn i towarzyskiej śmietanki, a tu dziewczyna nie dość, że niestosownie ubrana (w zimie trudno się jeździ na rowerze w balowej sukni i w szpilkach, a ponadto ja za bardzo kocham swoje zdrowie:) to jeszcze ma tak chamskie upodobania. Zgroza. Rozpacz zagościła na jego obliczu. Postanowiłam go dobić, gdyż znane powiedzenie mówi "Kończ waść, wstydu oszczędź".
- A jeśli chodzi o książki, to ostatnio zaczytuję się Marcusem Chown i jego książką "Nieskończone życie nieboszczyka"!
- A to co? - prychnął z pogardą - Jakiś kryminał?
- Nie, to książka konsultanta "New Scientist" na temat teorii membran i zagadnień fizyki kwantowej...
Muszę przyznać, że dobiłam go moralnie. Zapłacił więc za nasze owocowe herbaty i udał się do auta nieco oszołomiony, a ja odpięłam rower od latarni i w padającym lekko śnieżku odjechała w siną dal, wesoło pogwizdując.
Oczywiście, już się nie odezwał:)

2) TYP: Nieszczęśliwy i zbolały, ale niezły manipulant
Najpierw utrzymywał, że chodzi o kulach, więc na pewno się z nim nie umówię. Odpowiedziałam, że kule mi nie przeszkadzają. Potem gdzieś mu się wypsnęło, że o tych kulach już nie chodzi, ale byliśmy umówieni. Przybyłam na miejsce zachowując rewolucyjną czujność. Nikogo nie było. Postałam tak z 15 min, wsiadłam na rower i pojechałam do domu. Odpaliwszy kompa spostrzegłam maila od niego. Prosił mnie w nim, abym przyszła do niego do domu, bo tak źle się czuje i ledwo żyje. Podawał adres.
Przed oczami stanęła mi wizja jak z S. Kinga - nieszczęsnych kobiet zwabionych przez pająka do mrocznego lokum i paru trupów pod podłogą kuchni. Odpisałam więc, że przykro mi, że się źle czuje, ale ja się na pielęgniarkę nie nadaję oraz że życzę mu, aby poczuł się lepiej.

3) TYP: seksualny maniak - mimo że wyraźnie mu napisałam, że nie interesują mnie faceci zajęci, nierozwiedzeni i w separacji wciąż mnie nagabywał. W końcu postraszyłam go skontaktowaniem się z adminem serwisu i dał spokój. Ale normalnie nie umiał czytać ze zrozumieniem chyba. Nie to jest nie, prawda?

4) TYP: jęcząca maruda - pisał i pisał, jak mu źle i niedobrze, jacy ludzie są podli, a kobiety okrutne. W końcu już dałam spokój z pokazywaniem mu jaśniejszych stron życia, bo mi mojego życia i czasu było szkoda. Taki Kłapouchy zawsze lubi marudzić i to jest jego ulubione zajęcie.

5) TYP: fajny facet, ale nie dla mnie - bardzo miły, dobrze się rozmawiało, ale kompletnie się jednak rozmijaliśmy w poglądach na podstawowe kwestie. Ja, np. nie uważam, że każda kobieta powinna gotować i że szczytem jej marzeniem jest karmienie ukochanego. Owszem, sama od czasu do czasu wyżywam się w kuchni, ale wtedy, gdy i mi to przyjemność sprawia. Poza tym uważam, że dorosły mężczyzna jest dorosłym człowiekiem, a nie małym chłopcem, w związku z tym prowadzenie go za rączkę do: dentysty, lekarza, do urzędu, prasowanie koszul i pranie skarpetek jest w stanie załatwić sobie we własnym zakresie:)

6) TYP: wystawiacz - pisał, pisał i pisał. W końcu odważył się zderzyć internetową fikcję z rzeczywistością. Niestety, chyba go to przerosło, bo się na spotkanie nie stawił. Cóż, postałam sobie, krew mi się zagotowała i pojechałam do domu. Było to uważam wielce niekulturalne zagranie.

7) TYP: wieczny pisarz - pisze, pisze, pisze, ale boi się najwyraźniej konfrontacji, więc jak przychodzi co do czego i trzeba już zaproponować spotkanie - to znika. W sumie to żal mi takich gości - nigdy nie zaryzykują i będą po wieki tkwić na kanapie z chipsami, marząc o księżniczce.

9) TYP: kandydat na dobrego kolegę - to ktoś przy kim mogę być sobą, mieć swoje własne poczucie humoru i ten ktoś się nie obraża jak dziecko i nie odnosi wszystkiego do siebie. Nie przeszkadza mu, że jestem jaka jestem i mnie też nie przeszkadza, że jest jaki jest. Wiemy, że między nami nie zaiskrzy, ale chętnie wymieniamy się telefonami, bo myślimy o sobie - fajny facet! Fajna babka! Chętnie się z nim, z nią spotkam jeszcze raz i pogadam:)Ale o tym czymś nie ma mowy... Jaka szkoda, pomyślałam sobie, ale cóż - też życzę mu szczęścia i zaiskrzenia:)

Ciekawa jestem z jakimi Wy się typami męskimi spotkałyście? A może odezwą się panowie i napiszą o damskich typach? Też byłoby to ciekawe!

Autor: Lilka75, Data wysłania: 2013-10-24,

Z Jackiem flirtowałam bardzo długo. Atmosfera podniecenia sięgała zenitu. Z tego mogło coś wyjść. Tak to czułam. Miałam wrażenie, że ten podryw trwa w nieskończoność. Każdego poranka w swojej skrzynce mailowej znajdywałam czułe słowa powitania i komplementy godne księżniczki. Ja też nie byłam gorsza i odwdzięczałam się Jackowi kuszącymi zwrotami. Z wypiekami na twarzy odchodziłam od komputera. Tylko, że za tym nie szło dalej nic. Ani propozycja spotkania, ani jakiejś randki. Nic. Po trzech miesiącach fala gorąca zaczęła nieco słabnąć. No bo ile można z facetem korespondować i się nawzajem podrywać? Wreszcie, kiedy z jego strony nie było inicjatywy, zaczęłam szukać nowego potencjalnego kochanka w sieci. Choć to zabrzmi okrutnie, to chyba się tym flirtem znudziłam. Żałuję, bo mogła z tego wyjść ciekawa relacja.

Autor: Katarzyna Gubała, Data wysłania: 2013-10-24,

Kochana Maga
Po pierwsze sądząc po wpisach, dziękuję, że przeczytałaś "Facetów z sieci".
Po drugie - faceci są naprawdę dziwni. Tylko, że my kobiety jeszcze dziwniejsze.
Szczególnie typ "wystawiacza" jest irytujący. Tacy piszą, a potem ślad po nich ginie. To okropne, że ludzie nie mają w sobie krzty honoru i odpowiedzialności za swoje czyny.
Gratuluję zaś czujności w przypadku zwabiania ofiary do domu. Też lubię Stephena Kinga, ale bez przesady, żeby stać się pięknym motywem kolejnej tego typu historii.
Dziewczęta, miejcie się na baczności. Wróg nie śpi! Wróg czuwa! Ale może przy okazji jest przystojny, oczytany, ma poczucie humoru i niebanalne hobby? Wiem jedno - nie ważne kogo się spotkało, to tylko początek góry lodowej. Im dalej w las, tym więcej dziwnych typów. Ale ten Jedyny też tam jest. I warto go szukać.
Maga, życzę ci z całego serca miłości z wzajemnością. Wierzę, że gdzieś tam na świecie jest ten, który cię pogłaszcze, przytuli, zabłyśnie znajomością teorii molekularnych, a przy okazji ugotuje obiad i upiecze ciasto. Znam nawet takich dwóch typów. Niestety zajęci od niedawna. Inaczej bym ci na priva namiary chyba wysłała.
Jeśli nam, kobietom jest ciężko, to pomyślcie co czują faceci? Ten cały testosteron, mięśnie, siłownie, rywalizacje, wydolności, potencje i andropauzy. Ech, dziękuję ci Matko Naturo za bycie kruchą kobietką.
Ściskam
Kasia

Autor: maga, Data wysłania: 2013-10-25,

Droga Autorko! Oczywiście, że przeczytałam i to jednym tchem. Polecam. Wyznam więc, że po lekturze naszła mnie ochota, żeby spróbować jeszcze raz. Chyba tej jesieni zacznę na nowo - jeśli piszesz, że ktoś tam czeka, to pewnie wiesz, co mówisz:)
Pozdrawiam i dziękuję za miłe życzenia.

Skomentuj:









CAPTCHA Image
Trudno odczytać? Przeładuj obrazek!

Pola oznaczone * są obowiązkowe. Dodając komentarz zgadzasz się na Regulamin.
Faceci z sieci