Istnieje taki nieprzyjemny typ ludzi, którzy serwisy randkowe wykorzystują do zabawy. Ich ofiarami padają zwykle bardzo wrażliwe kobiety. Zrażone nieprzyjemnościami, rezygnują z randkowania w sieci. Niepotrzebnie. Istnieją sprawdzone sposoby na flirtowanie z głową.
Zmarnowane randki
Swoją historią podzieliła się ze mną Ewelina, którą do poszukiwań ukochanego z sieci zniechęciło kilku facetów.
- Byłam naprawdę pełna zapału – wyznaje. – Szczególnie na początku. Niestety mojego entuzjazmu nie podzielali mężczyźni po drugiej stronie światłowodu. Zaczęło się od Mariusza. Udawał przemiłego faceta, ale z czasem chciał ode mnie wyciągnąć naprawdę intymne zwierzenia. Kiedy odmawiałam, szantażował mnie, że nie chce spotykać się w ciemno z góry nieszczerą dziewczyną.
Miałam też serię korespondencji z trzema facetami, którzy zagadywali, byli mili, a po tygodniu przestawali się odzywać. A ja, niemądra, zastanawiałam się, czy coś ze mną nie tak, czy może napisałam im coś o sobie, co ich ode mnie odrzuciło.
A potem nadszedł taki moment, że się naprawdę zakochałam. Radek był taki słodki, romantyczny i czuły. Opisywał w swoich mailach jak mogłaby wyglądać nasza przyszłość, ile razem zwiedzimy krajów, jak będą wyglądały nasze dzieci. Czułam, że to mój typ. Ja też zwierzałam mu się z moich marzeń i wizji wspólnego życia. Po miesiącu czy dwóch intymne pragnienia same wychodziły mi spod klawiatury. I kiedy już byłam zakochana po uszy w tym ideale, on wyznał, że ma żonę i dzieci. Jak po tym wszystkim znów mam komuś zaufać? Jak mam znów z zapałem randkować w sieci?
Wypatruj partnerów z głową
Poszukiwania mężczyzny w sieci, to nie to samo, co w realnym życiu. Tu panują nieco inne zasady, ale też świat wirtualny jest nieco inny od rzeczywistego. Warto z góry określić zasady, którymi będziemy się kierować. Korespondencja mailowa z potencjalnym ukochanym w swoim własnym mieszkaniu sprawia złudne przekonanie o intymności. Odruchowo ufamy komuś, kto żyje w naszej sypialni, naszej głowie i naszym komputerze. Tymczasem to jeszcze nie jest realny człowiek. To tylko jakaś kreacja, którą należy zweryfikować w realnym życiu. Dlatego może dobrze założyć sobie, że na intymne wyznania przyjdzie czas, kiedy się już lepiej poznamy w realnym świecie?
Emocjonalny szantaż w sieci
Niektórzy faceci z sieci traktują randkowanie jako formę rozrywki. Najczęściej oszukują dwa konkretne typy mężczyzn. Ci, którzy nudzą się w pracy i ci zajęci, którzy szukają podniety i odskoczni od swego szarego życia rodzinnego.
Pierwsi kierują się zasadą – pościemniam laski, bo nie mam nic do roboty. Tak, tak, mógłby w tym czasie choćby przejrzeć zasób demotywatorów lub poczytać serwis o dowcipach. Być może jednak już zna wszystkie na pamięć i teraz wyrusza na podbój randkowego świata. Taka zabawa w amanta bawi go, szczególnie jeśli trafi na podatny grunt. Miej się na baczności, gdy facet zbyt szybko obiecuje tzw. złote góry, czyli małżeństwo, dzieci, zagraniczne podróże i uniesienia w sypialni. Jeśli w ciągu kilku pierwszych dni zapewnia cię o swoim uczuciu i wspaniałej przyszłości, to ewidentny znak, że stałaś się ofiarą naciągacza. A do tego takiego, który bawi się twoim kosztem.
Zwykle kobiety nieszczęśliwe w związkach zwierzają się ze swoich problemów przyjaciółkom. Mężczyźni nieszczęśliwi w małżeństwie potrafią dla rozrywki szukać szczęścia w serwisach randkowych. Królestwo temu, kto zrozumie ten psychiczny mechanizm! Dlatego miej się na baczności i unikaj zajętych facetów jak ognia. Także tych, którzy twierdzą, że:
- są w separacji,
- bywają nieszczęśliwi,
- są w trakcie sprawy rozwodowej,
- mają zamiar zmienić swoje życie,
- pragną odmiany,
- czują, że to, co was łączy to nareszcie TO.
Weryfikuj znajomości z sieci
Nigdy nie mamy pewności, kto kryje się po drugiej stronie ekranu. I taką zasadę warto przyjąć na wstępie. Nie należy ufać nikomu, kto nam coś obiecuje, próbuje wyciągnąć ważne informacje (adres, miejsce pracy) czy nakłania do intymnych zwierzeń.
Podczas sieciowego randkowania powinnaś się czuć swobodnie, a twoje rozmowy nie powinny cię krępować. Jeśli tak jest, to ewidentny znak, że nie korespondujesz z właściwym typem. Pamiętaj, że dopiero bliższe spotkanie w realnym świecie potwierdzi wszystkie te wspaniałe cechy, które domniemujesz, że posiada nowopoznany facet w sieci. To mogą być mrzonki, dlatego, jeśli nastawisz się z góry na to, że nie wszystko z tej wirtualnej kreacji jest prawdą, tym mniej się rozczarujesz w trakcie poznania.
Lokuj swoje uczucia z głową
Nie zakładaj, że osoba, z którą rozmawiasz w wirtualnym świecie mówi tylko prawdę. Nie oddawaj się bez reszty tylko na podstawie wypowiedzianych słów, napisanych zapewnień i jednego zdjęcia w profilu.
Jeśli NIE zakochasz się w trakcie korespondencji z nieznajomym to już połowa sukcesu. Warto przecież najpierw się poznać. Nawet jeśli wydaje ci się, że po tylu dniach wymiany myśli wiesz już o tej osobie wszystko, to tylko złudzenie. Jedynie w realnym świecie możemy poznać drugą osobę.
Niebezpieczne poczucie bliskości w sieci
Kiedy chodzisz na zwykłe randki spotykasz się z mężczyzną rzadko. Po pierwszym spotkaniu umawiacie się na kolejne, najprawdopodobniej za tydzień. I tak powoli, powoli poznajecie się. W internecie niektóre znajomości są bardzo intensywne. Piszesz z potencjalnym ukochanym w trakcie pracy, po południu i najczęściej także wieczorem, a nawet do późnej nocy! Wymieniacie się masą informacji. Po tygodniu taka znajomość w sieci wygląda już na bardzo zaawansowaną. Nic bardziej mylnego. To tylko słowa, rozmowy czy czaty w wirtualnym świecie. Przecież nie możesz mieć pewności, co z tego, co usłyszałaś czy przeczytałaś jest prawdą. W twojej głowie tworzy się jakiś fikcyjny obraz na podstawie tylko tych danych, które udostępnił ci człowiek po drugiej stronie ekranu. To zbyt mało, aby prorokować czy w przyszłości wam się uda. Lepiej nie rób sobie nadziei i jak najszybciej zweryfikuj otrzymane dane.
Jak sprawdzić kochanka?
Nim zakochasz się w internecie, sprawdź czy facet jest taki sam w realnym życiu. Umów się z nim na randkę. Tak, tak, umów. Ty. To zupełny przesąd, że to mężczyzna powinien pierwszy zaproponować spotkanie. Zresztą im szybciej się zobaczycie, tym lepiej. Jeśli nie będzie chciał się spotkać, warto wyciągnąć z tego odpowiednie wnioski.
Nie ma nic złego w tym, że przejmiesz inicjatywę i zaproponujesz spotkanie. Dzięki temu będziesz mogła wybrać jakieś bezpieczne miejsce oraz dogodny czas. Podczas prawdziwej rozmowy w kawiarni szybciej zweryfikujesz swoje wyobrażenia:
- Czy on wygląda tak, jak na zdjęciu dołączonym do profilu, czy po prostu bawił się photoshopem?
- Czy się jąka? Kiedy pisał, trudno było się o tym przekonać.
- Jak pachnie? Czy dba o siebie i swoją higienę? (na razie cyberprzestrzeń takich doznań nam nie zapewnia)
- Tembr głosu (dla wielu kobiet to istotny fetysz).
- Wzrost, waga i wiek, czyli wielkie WWW (przekonaj się na własne oczy i uszy czy dane z jego profilu zgadzają się).
- Stan cywilny (szukaj śladów po obrączce, pytaj wprost o stan cywilny, umawiaj się w weekendy, kiedy zajęci faceci powinni spędzać czas ze swoimi partnerkami, pobaw się w detektywa)
- Weryfikuj dane. Jeśli on deklarował zamiłowanie do wspinaczki – poproś, żeby opowiedział ci o najlepszej trasie w Sokolikach. Jeśli zapewniał, że czytał „Mistrza i Małgorzatę” – każ mu opowiedzieć w jakim ważnym dniu i dlaczego Woland wydał bal (niech to zrobi bez dostępu do Wikipedii!)
Najlepiej, gdybyś po pierwszej randce, jeszcze raz zweryfikowała dane uzyskane na spotkaniu od potencjalnego kandydata do twojej ręki. Tylko czy będziesz miała na to siłę? A może właśnie się zakochałaś, złotko? Pamiętaj, nikt nie każe ci być etatowym detektywem, po prostu na początku internetowej znajomości zaufaj bardziej rozumowi niż sercu. Tylko tyle, choć to aż tak wiele.