Jak kochać i być szczęśliwym? Takie oto pytanie otrzymałam ostatnio od jednej z Internautek o nicku AgatkaZagadka. Postanowiłam nie odpowiadać bezpośrednio (no bo któż dałby mi prawo do takich porad). Zamiast tego zgromadziłam historie kobiet, które dotąd napisały do mnie na porywyserca.pl. Niech ten zbiór miłosnych doznań będzie dla Ciebie Agatko i dla innych Internautów odpowiedzią.
Najważniejsze w związku jest…
Jak być kochanym? Ha, na to pytanie chyba nikt nie zna odpowiedzi i ja, przyznaję się, że mam sporo wątpliwości. Vika napisała ostatnio, że w związku najważniejszą rzeczą jest… porozumienie. Rozalia51 przed dwoma tygodniami na porywyserca.pl wyznała, że liczy się chęć wspólnego bycia i życia, a miłość przyjdzie sama. Liza twierdzi zaś, że należy dać się porwać namiętności.
Jak to więc z tą miłością jest? Reguły chyba nie ma, ale uczucie to ma przeróżne oblicza i to od nas zależy, która z opcji nam się spodoba, którą wybierzemy świadomie… bądź nie.
Namiętność w związku
Liza swój ostatni (i przed ostatni związek zresztą też) opisała tak:
„To jak grom z jasnego nieba. Uderza niepostrzeżenie. Bach. Prosto w serce. I jestem zakochana. Nic się nie liczy, hormony buzują, różowe okulary mocno trzymają się na nosie. Zwykle towarzyszą mi stany pełne wzdychań, uniesień w alkowie lub pisania listów. Tak, tak, kiedy trafia w nas strzała Amora chcemy to wykrzyczeć całemu światu, a szczęście miesza się z nieszczęściem. Wtedy piszę papierowe listy i wyznaję miłość. Trzeba dać się porwać namiętności, bo inaczej świat jest pusty i bez sensu!”.
Porywy serca? To ma sens
Joanka napisała o takich oto swoich dylematach jakie zajmowały jej głowę każdego dnia w trakcie pierwszych miesięcy miłości do Andrzeja:
„Bo nie zadzwonił, bo zadzwonił za późno, bo krótko dzwonił, bo dzwonił tylko osiem razy w ciągu dnia, a miał jeszcze zadzwonić ten dziewiąty - o północy! Pożądanie ukochanej osoby jest na poziomie najwyższych obrotów. Uzależnienie od ukochanego ogromne. Oddycham jego powietrzem, czuję dotyk jego dłoni nawet po kilku dniach od ostatniego spotkania. Szaleję za nim do utraty sił. Tylko taka miłość ma sens”.
Przyznacie, że tylko pogratulować.
Jak dogadać się z facetem?
Czasami jednak taka namiętna i szaleńcza miłość wyczerpuje się. Powoli hormony schodzą do normalnego poziomu i zaczyna się po prostu życie. Nie zawsze wtedy miłość pełna uniesień wytrzymuje tę zmianę. Któraś ze stron ma pretensje, bo kiedyś kochaliśmy się siedemnaście razy w tygodniu, a teraz tylko sześć! Zwykle to wtedy para powinna zastanowić się czy akceptuje nowy stan rzeczy. Bywa, że jedna ze stron rozczarowana życiem bez haju odchodzi i szuka podniet gdzie indziej. Zwykle jednak dwoje ludzi dogaduje się. Mówią sobie: okey, jest inaczej, akceptuję to i twoje wady też, wprawdzie wcześniej ich nie widziałam, ale teraz możemy się dogadać i popracować nad wszystkim.
Jak najlepiej kochać się?
Milena opisała to tak:
„Mąż już mnie tak nie kręci. Nie upatruję w nim tylko wodzącego za mną wzrokiem samca. Zamiast tego snujemy plany zakupu wspólnej kanapy, a może i wspólnego mieszkania. Jeszcze tego nie ustaliliśmy. Mój samiec z barbarzyńskiego kochanka stał się partnerem do finansowych dyskusji. Do tego wreszcie możemy iść razem do kina i… obejrzeć film do końca. To jest druga faza miłości – akceptacja”.
Szacunek w związku jest możliwy
Rozalia51 opisała swoją miłość tak:
„W latach siedemdziesiątych poznali nas ze sobą rodzice. Z góry wiedzieliśmy, że oczekuje się od nas małżeństwa. Akceptowałam ten fakt. Leon zresztą też. Zachował się jak trzeba. Szybko się oświadczył. Ślub był skromny. To właśnie tego dnia pocałowaliśmy się pierwszy raz w usta (wcześniej Leon całował mnie tylko w rękę). Spodobała mi się jego delikatność i szacunek do mojej odmienności, kobiecości. Byłam młoda, a on nieco starszy, obyty już ze światem. Niczego mi nie narzucał tylko delikatnie nakierowywał. Nie sprzeciwiałam się. Ufałam mu od początku. Ujął mnie swoją mądrością, opiekuńczością i czułością. Zakochiwałam się w nim powoli. Bardzo powoli. Dopiero po ponad roku od ślubu, kiedy musiał wyjechać na tydzień, zrozumiałam, że nie mogę bez niego żyć. Ktoś powie, że to przywiązanie. Ja twierdzę, że to miłość z rodzaju tych cichutkich. Uniesienia przyszły z czasem. W całym swoim życiu nie spotkałam miłości jak grom z jasnego nieba, ale nie żałuję. Taka miłość, jak moja i Leona jest wspaniała. Dlatego może nie rozumiem przeciwniczek kojarzonych małżeństw. Nam się przecież udało!”.
Co wy na to? Taka miłość też jest piękna. Ma zupełnie inny wymiar. Może w dzisiejszych czasach kojarzone małżeństwa są passe, ale przyznacie, że historia Rozalii brzmi zachęcająco.
Jak naprawić związek?
Eliza nie zgodziła się ze mną zupełnie i napisała komentarz przy jednym z tekstów:
„Szaleństwo hormonów to jedno, a życie to drugie. I lepiej wybrać stabilność, a nie porywy serca z jakimś lowelasem, który kiedyś odejdzie w siną dal i zostawi nas, jak mu się znudzimy. Wolę swojego nudnego księgowego, niż tego przystojniaka sprzed lat, który w mundurze wojsk powietrznych przypierał mnie namiętnie do ściany dyskoteki”.
I tak też może być. Czy warto więc zamiast namiętności postawić na rodzinę i stabilizację? A może szukać harmonii w tym wszystkim.
Seks w związku po latach
Kto powiedział, że będąc w stałym związku nie możemy być szczęśliwe także w alkowie? I takie przypadki się zdarzają. Najlepszym dowodem jest opis Helenki W.:
„Ja tam nie wiem na co wszystkie te panie narzekają. Trzeba mądrze wybrać i tyle. Janek od początku mnie kręcił i tak jest nawet po latach. Może nie był najprzystojniejszy, może nie miał kasy, ale miał ten błysk w oku i… owłosioną klatę, która mi się tak spodobała, że zgodziłam się i na bycie kochanką i narzeczoną i nawet żoną. Dziewczyny, idźcie za głosem serca!”.
Który zatem model jest najlepszy? Która miłość wspaniała? Która z pań znalazła szczęście?
Kochanka AgadkoZagadko oceń sama. Trzymam kciuki za twoje wybory. Koniecznie napisz co cię w życiu spotkało i jak potem poukładało. Piszcie co porywa wasze serca katarzyna.gubala(at)porywyserca.pl.
Każdego wysłucham, każdemu odpiszę.
Ściskam Was
Kasia