Start / Porady od serca / Ile trwa flirt w sieci?

Ile trwa flirt w sieci?

6

Ile trwa flirt w sieci?

Zdarza się, że w sieci znajdujemy naprawdę ciekawego rozmówcę. To może być ktoś oczytany, inteligentny lub po prostu czarujący. Rozmawiamy z nim całymi dniami lub tygodniami. Takiego flirtu nie warto jednak ciągnąc w nieskończoność. Od słownego kuszenia warto przejść do realnego pokuszenia. Tylko jak to zrobić?

Flirt ma swoje granice

- Z Jackiem flirtowałam bardzo długo. Atmosfera podniecenia sięgała zenitu. Z tego mogło coś wyjść. Tak to czułam – Lilka75 zwierzyła się na www.porywyserca.pl. – Miałam wrażenie, że ten podryw trwa w nieskończoność. Każdego poranka w swojej skrzynce mailowej znajdywałam czułe słowa powitania i komplementy godne księżniczki. Ja też nie byłam gorsza i odwdzięczałam się Jackowi kuszącymi zwrotami. Z wypiekami na twarzy odchodziłam od komputera. Tylko, że za tym nie szło dalej nic. Ani propozycja spotkania, ani jakiejś randki. Nic. Po trzech miesiącach fala gorąca zaczęła nieco słabnąć. No bo ile można z facetem korespondować i się nawzajem podrywać? Wreszcie, kiedy z jego strony nie było inicjatywy, zaczęłam szukać nowego potencjalnego kochanka w sieci. Choć to zabrzmi okrutnie, to chyba się tym flirtem znudziłam. Żałuję, bo mogła z tego wyjść ciekawa relacja.

 

Kiedy iskrzy w sieci

Historia Lilki nie jest jakimś ewenementem. Zdarza się, że już po pierwszych słowach korespondencji między ludźmi zaczyna iskrzyć. I z każdym słowem atmosfera robi się coraz gorętsza. Taki flirt rozpala umysły i ciała. Pojawiają się intymne wyznania, obietnice wspólnie przeżytych chwil. To wtedy zwykle może dojść do zakochania się w wirtualnym partnerze. Tak, tak. Zdarza się, że wyobraźnia pracuje nam na wysokich obrotach, serce zaczyna bić szybciej, wydzielające się w mózgu endorfiny pobudzają ciało. Można nawet zakochać się w wirtualnej znajomości! Kiedy jednak flirt trwa zbyt długo, obie strony zaczynają być tym zmęczone. Nikt przecież nie lubi obietnic bez pokrycia. Kiedy więc on pisze: „Godzinami gładziłbym twoje ciało”, a niestety do niczego nie dochodzi, zaczynamy wątpić w zapewnienia. Fala podniecenia opada. Ileż można sobie wyobrażać, że on zrobi coś romantycznego lub podniecającego? Potrzebujemy namacalnych faktów, a nie tylko zapewnień.

 

Kiedy przestać flirtować w sieci?

Nie ma określonego czasu. Każda ze stron ma tutaj swój indywidualny dystans do pokonania – gdzieś od pierwszych czułych słów aż po ewentualne zapewnienia cielesnej rozkoszy. Dla jednych kilka dni intensywnego romansowania w sieci to już bardzo długi okres, a dla innych kilka miesięcy będzie w sam raz. Zdarzają się też ludzie (zwykle to mężczyźni), którzy nie mają ochoty na czcze zapewnienia i puste flirty w internecie i od razu chcą umówić się na spotkanie. Takie konkretne działanie zwykle przesuwa czas flirtu, podrywu i zalotów z wirtualnego świata od razu w realny. Zdarza się jednak, że w porę nie zauważymy, kiedy czułe słówka w sieci przestają na nas działać. Po zbyt późnym odkryciu tego faktu można czuć się jak Lilka – po prostu zmęczonym jałową znajomością i obietnicami bez pokrycia.

 

Jak zaprosić na randkę?

W internecie wiele zasad z tego namacalnego świata nie obowiązuje. Jedną z nich jest podejście, że to mężczyzna powinien zrobić pierwszy krok. Nie ma tutaj takiej reguły. Jeśli chcesz przekonać się, czy facet w sieci nie mami cię tylko czułymi słówkami – zaproś go na randkę. Możesz to oględnie nazwać spotkaniem, ale i tak obie strony będą wiedzieć, że to randka. :-) Jeśli czujesz, że w flircie zbliżasz się do ściany, zacznij działać. Inaczej wirtualne miłe chwile przeminą.

 

Ustal limit – wyznacz spotkanie

Nawet jeśli w internecie dobrze ci się rozmawia z jakimś mężczyzną, to wyznacz sobie limit takiego flirtu np. maksymalnie dwa-trzy miesiące. A potem koniecznie powinniście się spotkać. Pamiętaj, że jeśli się spotkacie i przypadniecie sobie do gustu, flirt elektroniczny może wejść na inny poziom, bardziej zaawansowany. Po potwierdzeniu swoich tożsamości w realu być może łatwiej będzie wam wypełnić obietnice składane w wirtualu?

 

Czas zapłaty nadejdzie

Pamiętaj też o drobnym niuansie – jeśli coś obiecujesz w wirtualnym świecie, będziesz musiała spełnić w rzeczywistym. Dlatego nie obiecuj, szczególnie cielesnych rozkoszy, których potem nie będziesz w stanie wykonać lub które są poza twoim kodeksem moralnym.

 

Czar nieznanego, idealnego partnera

Bywa, że podczas elektronicznego flirtu wyobrażamy sobie jakąś postać. Przypisujemy jej cechy, które nie do końca możemy potwierdzić. Po pewnym czasie taki mężczyzna może w naszych oczach urosnąć do rangi herosa, superfaceta. To bardzo niebezpieczne myślenie. Zwykle kończy się boleśnie wraz ze spotkaniem w życiu. Jeśli taki superfacet obiecuje nam cielesne rozkosze, doskonałe partnerstwo i wspólne życie, to można się w takiej wizji zakochać. Warto jednak cały czas pamiętać, że to tylko wizja, obietnica bez pokrycia. Od takich idealnych deklaracji do trudów codzienności naprawdę długa droga. Ktoś, kto zapewnia nas o idealnej przyszłości, a nawet nas nie poznał w realnym życiu jest po prostu niepoważny i nie należy traktować go serio. Ba, czasami takich marzycieli należy się bać.

 

Czy można przegapić moment spotkania?

Najlepiej spotkać się w realu w najgorętszym momencie elektronicznego flirtu. Wtedy żar słów może rozpalić również ciała. Jeśli jednak rozmowy elektroniczne trwają zbyt długo, podczas spotkania atmosfera może być zaledwie letnia. Najczęściej takie znajomości w realnym świecie kończą się zapewnieniami o przyjaźni lub do drugiego spotkania nigdy nie dochodzi. Tak jest szczególnie wtedy, gdy obie strony na początku znajomości deklarowały chęć poszukiwania życiowego partnera. Dlatego bądź czujna i proponuj randkę jeśli czujesz, że elektroniczny flirt wszedł w kulminacyjny moment.

 

Pomysły dla singli

Jeśli tylko założysz, że wasze spotkanie to nie randka, będzie ci łatwiej to wykonać. To jak hasło w grze w pokera – sprawdzam. I ty też musisz sprawdzić, czy ten z którym korespondujesz jest godny twojej dalszej uwagi. Przecież nie flirtujesz z nudów, tylko w celu znalezienia ukochanego. Warto o tym cały czas pamiętać i nie dać się zwieść pięknymi słówkami i gorącej atmosferze. Może się bowiem okazać, że w realnym świecie „pan złotousty” to ciepłe kluchy, nieporadny życiowo romantyk, który nadal mieszka z matką lub nieodpowiedzialny typ szukający tylko internetowej rozrywki w trakcie pracy w nudnym biurze. Sprawdzenie faceta i spotkanie się z nim to z twojej strony przejaw rozsądku i trzeźwego myślenia. I nie ma w tym wstydu! To akt odwagi.

 

Jak zaprosić mężczyznę na randkę?

Zaproponuj spotkanie w neutralnym miejscu w centrum miasta. Umów się w twoim mieście. Będziesz znała tutaj każdą ulicę i każdy mroczny zaułek. Jeśli jesteście z dwóch różnych miast, lepiej, żeby on przyjechał do ciebie. Będziesz czuła się pewniej na swoim terenie. Poza tym na pewno byłoby ci miło, gdyby to on się pofatygował w twoim kierunku. :-) Zawsze to z jego strony jakiś akt dobrej woli, a ty nie wyjdziesz na „łatwą zdobycz”. Nawet jeśli takie masz zamiary… :-) Gra pozorów może być naprawdę podniecająca dla obu stron.

 

Jaki wymyślić pretekst do randki?

Jeśli znasz jego hobby – zaproponuj mu jakieś rozrywki z tym związane. Zaproś go na mecz koszykówki, koncert jakiegoś zespołu. Poproś, by opowiedział ci o architekturze w twoim mieście, skoro jest po takich studiach. Pozwól mu przed tobą zabłysnąć w dziedzinie, w której czuje się mocny, nawet jeśli to tak odjechane zainteresowania jak oręż wykorzystywana w walkach gladiatorów. On zrobi wrażenie, a ty będziesz mogła zweryfikować jego dane z profilu i swoje dotychczasowe wyobrażenie o nim.

Powodzenia! :-)

Przeczytaj również:

Faceci z sieci - jak znaleźć

Faceci w sieci - jak ich znaleźć

W internecie dwa miliony singli czeka na miłość swojego życia.

Czytaj dalej

Po pierwsze – nie kłam w sieci

Po pierwsze – nie kłam w sieci

Ściema w Internecie ma krótki kabel.

Czytaj dalej

Forum - komentarze i opinie:

Autor: Żanka818, Data wysłania: 2013-10-29,

Zgadzam się. Ja raz długo pisałam, a potem na randce okazał się mrukiem. W też tak miałyście?

Autor: xena, Data wysłania: 2013-10-29,

Poznałam takich dwóch w swoim życiu, co to pisali namiętnie, ale na randce się nigdy nie pojawili.

Autor: huhouhou, Data wysłania: 2013-10-29,

Dajcie spokój! Faceci to świnie! Moja porada dla singli - szybkie spotkanie zaoszczędzi wszystkim nerwów. Zwłaszcza jak nakłamali w opisach

Autor: Katarzyna Gubała, Data wysłania: 2013-10-29,

Dziewczęta, kłamstwo w sieci to jedno, a weryfikacja rozmówcy to drugie. Przecież może się okazać, że nasz rozmówca nawet nie nakłamał, po prostu jest bardziej uzdolniony w pisaniu niż konwersacji, a nam się marzył elokwentny przystojniak...
Pamiętajcie, że nie wszyscy faceci to świnie. Istnieją tacy, co się i na babkach sparzyli. Pokażcie im, ze wy takie dla nich nie będziecie. Trzymam kciuki

Autor: Kuba, Data wysłania: 2013-12-08,

To działa w obie strony, mężczyźni to nie są maszyny bez serca, to też istoty czujące, mające swoje potrzeby i oczekiwania. Taki flirt zawsze prędzej czy później musi się urzeczywistnić inaczej obie strony żyją swoimi subiektywnymi wyobrażeniami o drugiej osobie opartymi na wcześniejszych doświadczeniach. Ja przeczytałem wiele czułych słów, od swojej wirtualnej partnerki, spotkaliśmy się po spotkaniu było jeszcze lepiej jeszcze intensywniej, a kiedy ja pojechałem po pewnym czasie do niej trafiłem na mur. Potem dowiedziałem się od niej, że ona miała inne oczekiwania, że ona nie wiedziała, że ja się angażuję itd. Byłem zaskoczony bo kiedy czyta się słowa -tęsknię za tobą... chciałabym cię dotknąć... mieć blisko... zastanawiam się co by było gdybyś był tutaj na co dzień... itd. a potem gdy się spotykasz, jesteś znów blisko, nagle się dowiadujesz, że ona jednak w tych słowach nie wyznawała Ci uczuć, tylko tak sobie pisała.
Trzeba pamiętać o jednym jesteśmy odpowiedzialni za to co oswajamy. I to bez względu na płeć.

Autor: Katarzyna Gubała, Data wysłania: 2013-12-12,

Drogi Kubo
Zdarza się, że spotykamy w Internecie kobietę, która dużo pisze, a mało mleka daje… Tak, tak, ludzie często kłamią lub wypisują niestworzone historie, które mają się nijak do rzeczywistości. Dlatego zwykle w pierwszych kontaktach w sieci zalecam chłodną kalkulację. Spotkałam się z zarzutem, że w swojej książce „Faceci z sieci” radzę, żeby do internetowych znajomości podejść na chłodno. Niestety wierzę, że to prawda. Zwykle rzeczywistość weryfikuje te wszystkie piękne słowa wypisywane przez kogoś po drugiej stronie światłowodu. Taki los spotkał też ciebie, Kubo. Bardzo mi przykro, ale musisz się uzbroić w cierpliwość. Być może przed Tobą jeszcze niejedno takie rozczarowanie. Ale nie odpuszczaj, bo wierzę, że tam gdzieś w sieci znajduje się miłość dla każdego z nas. Na pewno wreszcie trafisz na dziewczynę, która bez ściemy zaangażuje się równie mocno jak ty. Nie wszyscy chcą tylko korespondować. Istnieje całkiem spora grupa osób z krwi i kości, którzy nad mailowe pogaduszki przedkładają realne słowa wypowiadane twarzą w twarz bez pośrednictwa elektroniki. Sama znam kilka przemiłych babeczek, które właśnie takie mają wymagania wobec panów i też nie zawsze dobrze trafiają. Ale się nie poddają. Ty też nie rezygnuj. Jedynie bądź czujny i czułe słówka bierz na poważnie dopiero w alkowie.
Trzymam za ciebie kciuki i życzę powodzenia
Kasia

Skomentuj:









CAPTCHA Image
Trudno odczytać? Przeładuj obrazek!

Pola oznaczone * są obowiązkowe. Dodając komentarz zgadzasz się na Regulamin.
Faceci z sieci